O tym, co nam wypada, co powinniśmy, czego nie i czy mamy prawo do d" Daria Abramowicz on Instagram: "Nagrałam odcinek podcastu. O tym, co nam wypada, co powinniśmy, czego nie i czy mamy prawo do dbania o siebie podczas, gdy ludzie w Ukrainie cierpią. Nie mają czym bronić Armenii. W tle konflikt Gruzji z Abchazją i Osetyńcami oraz mocno dotąd spacyfikowane konflikty miedzy muzułmańskimi narodami Kaukazu i Osetyńcami. Jeszcze Tatarstan Informacje dla kierowców. Prawo jazdy wydane przez polskie władze uprawnia do prowadzenia pojazdu w Niemczech. Na pojeździe zarejestrowanym w Rzeczypospolitej Polskiej, który ma być używany w ruchu międzynarodowym, umieszcza się z tyłu na nadwoziu znak z literami PL. Nie jest to jednak konieczne, jeżeli znak PL widnieje na tablicy Nie wystąpi podczas jubileuszu w Armenii. W tegorocznej Eurowizji Junior udział wezmą nie tylko nowi uczestnicy, ale też zwycięzcy poprzednich edycji konkursu. Na scenie zabraknie jednak Atak na posterunek policji w Erywaniu i uliczne rozruchy są kolejnym przejawem zapaści Armenii i jej elit. Choć wygląda to na zwykły atak Nikol Paszynian, premier Armenii poinformował, że Rosja nie dostarczyła jak dotąd jego krajowi broni, za który Erywań zapłacił. W ostatnim czasie relacje między Rosją a Armenią, krajami Czy należy podjąć specyficzne postępowanie w przypadku podejrzenia SAH? Na pytanie odpowiada ratownik medyczny i pielęgniarz Andrzej Morajda ze Szpitala Świętego Rafała. Krwotok podpajęczynówkowy Krwotok podpajęczynówkowy stanowi przyczynę 5% wszystkich udarów mózgu, a więc jest rzadki w porównaniu z udarem niedokrwiennym czy Pomoc humanitarna dla Armenii i Gruzji. 19.06.2020. – Dzisiejszy transport jest gestem solidarności i współpracy z partnerami, w szczególności z państwami Partnerstwa Wschodniego. Dzięki wzajemnemu solidarnemu wsparciu, jakie sobie wspólnie okazujemy, łatwiej będzie przezwyciężać negatywne skutki pandemii i wrócić na drogę Tak, tak styl naszej jazdy więcej mówi o nas niż sam samochód. Tym razem przypominamy kilka uniwersalnych zasad, które w większości nie są zawarte w polskim kodeksie drogowym, ale świadczą o twojej kulturze. Pamiętaj, że uprzejmość na drodze nic nie kosztuje, a sprawia, że jazda staje się przyjemniejsza i bezpieczniejsza. Matura 2021 już niebawem, a więc czas sprawdzić, czego nie można robić w trakcie pisania egzaminu dojrzałości. Jest kilka kwestii, na które trzeba szczególnie uważać zdając egzamin. EMrxH. Armenia to kraj wspaniałych monastyrów, pięknych gór i fantastycznych ludzi Dziś opowiem wiem o tym, co ma najlepszego Armenia. Najstarszy chrześcijański kraj na świecie odwiedziliśmy pierwszy raz w 2017 roku podczas naszego trzytygodniowego wyjazdu na Zakaukazie. Był on końcowym akordem wędrówki, podczas której wcześniej zajrzeliśmy do Gruzji i Abchazji. Za bardzo nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Bardziej popularna turystycznie sąsiadka nieco nas rozczarowała, natomiast Armenia była wielką niewiadomą. Pod koniec lipca tamtego roku, zaraz po 7 rano nasz pociag firmiennyj relacji Batumi-Tbilisi-Erywań wtoczył się na perony stołecznego dworca. W stolicy państwa Erywaniu spędziliśmy tamtego lata pięć dni i bardzo nam się podobało. Wtedy zdecydowałem, że do kraju wina i granatów, jeszcze wrócę. Okazja nadarzyła się w maju zeszłego roku i spędziłem tutaj kolejne sześć dni. W tej notatce opowiem Wam oraz sobie co tu jest fajnego i dlaczego Armenia ciągle i nieustannie tak mi się podoba. Postaram się Was także zachęcić, abyście zwiedzając Kaukaz, jednak nie ograniczali się tylko do Gruzji. Charakterystyka geograficzna Armenii Armenia to kraj w południowej części Zakaukazia, bez dostępu do morza. Graniczy od zachodu z Turcją, od wschodu z Azerbejdżanem, od południa z Iranem a od północy z Gruzją. Kraj ma charakter górzysty, średnia wysokość to aż 1800 m Jedynie 10% jego powierzchni leży poniżej 1000 m Najwyższym szczytem jest wygasły wulkan Aragac, liczący 4090 m Armenia leży w strefie klimatu podzwrotnikowego kontynentalnego. W Erywaniu w czasie wakacji panują 40-stopniowe upały, których sami mogliśmy w lipcu doświadczyć. Chłodniej jest na północy, w okolicach Dilidżanu. Moim zdaniem najlepiej przyjechać do Armenii późną wiosną i wczesnym latem. Kraj wtedy wygląda najpiękniej i krajobrazy zostają jako niezapomniane w pamięci. Trzeba jednak liczyć się wtedy z ulewnymi opadami. Armenia słynie z tego, że została w 301 r. pierwszym chrześcijańskim krajem na świecie. Król Tirydates III, nawrócony przez Grzegorza Oświeciciela, ogłosił wtedy chrześcijaństwo religią narodową. Na 12 lat przed opublikowaniem przez Konstantyna Wielkiego edyktu mediolańskiego, równającego prawa chrześcijan z prawami wierzeń rzymskich. Dumą kraju jest także unikatowy, ormiański alfabet, który powstał w 405 roku naszej ery. Twórcą liczącego 36 liter abecadła, które wyróżniło Armenię, był uczony mnich, Meszrop Masztoc. Ulice jego imienia wszędzie w kraju znajdziecie. Ja w dalszych akapitach tekstu opowiem Wam oraz sobie co ma Armenia najlepszego i co nam się w niej najbardziej podoba. Wpisy praktyczne, o cenach w Armenii, komunikacji w kraju, opisy zwiedzonych przez nas atrakcji są w osobnych notatkach, do których także Was zapraszam. Zaczynamy od tego, z czym Armenia kojarzy mi się najbardziej, czyli od monastyrów. Ormiańskie piękne i wiekowe klasztory, czyli monastyry Klasztor Sewanawank to jeden z najsłynniejszych w Armenii monastyrów Monastyr Hagharcin w maju zeszłego roku Sewanawank raz jeszcze Pierwsze moje skojarzenie w głowie na myśl o Armenii to monastery. Klasztory, klasztory i jeszcze raz klasztory. Armenia szczyci się dziesiątkami klasztorów. Ja zwiedziłem i opisałem następujące: monastyr Geghard, uchodzący za najpiękniejszy kościół w kraju, klasztor Sewanawank niezwykle położony nad jeziorem Sewan oraz symbol kraju Chor Wirap, przepięknie wyglądający na tle świętego Araratu. Podróżując po tym państwie ma się wrażenie, że te wiekowe miejsca kultu, są jego główną atrakcją. Bardzo często położone w pięknych miejscach, u stóp gór, niesamowicie wręcz czasami komponują się z krajobrazem. Moim zdaniem z tych, które ja widziałem, najpiękniejszy jest klasztor Geghard. Jeżeli mamy czas, aby ujrzeć tylko jeden z tych obiektów, to tam warto udać się najbardziej. Klasztor usytuowany jest w niezwykłym otoczeniu, w górnej części wąwozu rzeki Azat, 7 kilometrów na północny wschód od Garni Monastyry południowej Armenii Jedyna część kraju, gdzie jeszcze nie dotarłem, to południowa Armenia. Południowo-wschodnia część kraju daje podobno przedsmak pustynnych krajobrazów sąsiedniego Iranu. Region pokrywają wysokie i suche góry. Najsłynniejsze klasztory w tej części państwa to: monastyr Norawank, klasztor Worotnawank, oraz jeden z najwspanialszych ormiańskich klasztorów – monaster Tatew. Te atrakcje czekają na mnie już w październiku. Te cuda Armenii możemy zwiedzać samodzielnie albo z wycieczkami zorganizowanymi przez agencje turystyczne i hostele. Gdy naszą bazą wypadową jest Erywań, to na własną rękę dotrzemy do Sewanawanu, Chor Wirap, trochę trudniej do Geghard. Informacje, jak to zrobić znajdziecie w naszych wpisach z tych miejsc. Dużo trudniej będzie Wam dotrzeć do Hagharcinu, nie wspominając już o południu kraju. Tutaj wydaje się niezbędne wynajęcie samochodu bądź skorzystanie z oferty jednodniowych wycieczek. Organizują je prawie wszystkie hostele, a także wiele wspomnianych już wcześniej, agencji turystycznych w stolicy kraju. Zwiedzanie niekończących się klasztorów może po pewnym czasie trochę znudzić, ale kilka z nich na pewno trzeba ujrzeć na własne oczy. Teraz udajemy się nad armeńskie morze, czyli nad jezioro Sewan Jezioro Sewan, czyli armeńskie morze Jezioro Sewan w maju zeszłego roku Akwen w lecie wygląda tak Maj nad jeziorem Sewan Armenia nie ma dostępu do morza, ale mieszkańcom kraju i turystom w jakiś sposób zastępuje je Jezioro Sewan. Ja zbiornik podziwiałem dwukrotnie. Pierwszy raz udaliśmy się tutaj z Bartkiem, uciekając od 40-stopniwych upałów z Erywania. Kolejnym razem w maju rok później widziałem akwen wśród zielonych krajobrazów. Zbiornik uchodzi za jedną z największych atrakcji turystycznych Armenii. Położony na wysokości 1916 m zachwyca swym pięknem. Łagodne wzgórza otaczają jego wody, kolor jej zmienia się w zależności od pogody. Potrafi być turkusowy a zaraz potem ciemnogranatowy. Panuje to klimat chłodniejszy niż w stolicy i latem mieszkańcy Erywania uciekają nad jego brzegi przed upałami. Sewan to największe jezioro Zakaukazia i jeden z największych górskich zbiorników wodnych na świecie. Zajmuje ponad 5% powierzchni kraju. Jego długość to 80 km, przeciętna głębokość 75 metrów a w najszerszym miejscu ma 56 kilometrów. Wycieczka pociągiem widmo Co roku na portalach internetowych poświęconych kolei oraz na autentycznym i niesprzedajnym blogu Kolej na Podróż pojawiają się informacje o sezonowym pociągu z Erywania do Szorży przez Sewanawank i jezioro Sewan. My próbowaliśmy złapać ten pociąg widmo, ale odnalezienie stacji kolejowej w Erywaniu, z której miał wyruszać, przekroczyło nasze (wcale niemałe) umiejętności. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w artykule u Pana Dariusza (TUTAJ – KLIK). Podróż dla miłośników kolei i pięknych krajobrazów wydaje się bardzo atrakcyjna. Linia kolejowa biegnie przez naprawdę spektakularne okolice, widziałem ją dwukrotnie z marszrutki i przebieg jej jest rzeczywiście piękny. Jako ciekawostkę wyczytaną w przewodnikach powiem Wam, że jezioro Sewan mogło podzielić losy Morza Aralskiego. W 1933 roku Sowieci zdecydowali wykorzystać jego wody do nawadniania upraw oraz zasilania elektrowni. Plany zakładały obniżenie poziomu lustra wody o 55 metrów. Prace rozpoczęto w 1949 roku, ale po kilku latach je przerwano, dzięki czemu Sewan przetrwał. Mimo to dziś lustro wody znajduje się i tak 20 metrów niżej niż poprzednio. Aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się tego procesu, przekopano dwa tunele dostarczające wodę z rzek Arpa i Worotan. W 2012 roku ogłoszono, że w ostatnich 10 latach poziom wód w jeziorze wzrósł o prawie 4 metry. Wycieczka nad zbiornik moim zdaniem to jeden z punktów obowiązkowych pobytu w kraju moreli i granatów. Armenia i jej serce, czyli Erywań Erywań to piękne serce Armenii Najmniejsza ze stolic na Zakaukaziu jest też chyba naszą ulubioną. Pierwszy raz do Erywania dotarliśmy w lipcu 2017 roku, międzynarodowym pociągiem pospiesznym relacji Batumi – Erywań. Podróż odbyliśmy w wagonie kupiejnym, pięknie pomalowanym w barwy ormiańskiej kolei. Nigdy nie zapomnę, kiedy ocknąłem się rano a za oknem, a za nim majaczyły krajobrazy Armenii. Zaraz potem przyszła do nas prowadnica (konduktorka) i z wyczuwalną dumą w głosie oznajmiła: Yerevan! Po wyjściu z wagonu stacja kolejowa w Erywaniu zaskoczyła nas dość dobrym poziomem utrzymania, działającym bankomatem i pobliskim metrem. Zwiedzanie Erywania Erywań to miasto zupełnie różne od Tbilisi, stolicy Gruzji. Gród nie posiada starówki, a ulice w ścisłym centrum powstały na planie szachownicy. Zabudowa stolicy rozciąga się w dolinie niewielkiej rzeki Hrazdan oraz na otaczających ją wzgórzach. Za środek Erywania można uznać pl. Republiki. Główna ulica miasta to biegnąca o kilka przecznic na północ od placu ulica Mesropa Masztoca. Centrum otacza prawie idealny owal obwodnic. Zwiedzanie Erywania latem utrudniają ogromne upały (kiedy my byliśmy tutaj w lipcu, mieliśmy 40 stopni w cieniu) a zimą z kolei chłody i śniegi. Najlepiej chyba wybrać się do Erywania w maju i czerwcu lub wrześniu i październiku. Stolica Armenii swoją nazwę prawdopodobnie wzięła od starożytnej osady Erebunii, choć istnieje także inne wersja. Ta, która mi osobiście najbardziej się podoba, mówi, że wywodzi się ona od Noego. Ponoć, gdy wody potopu opadły, miał on ujrzeć z Araratu miasto i wydać okrzyk „Jerewac!” (Objawiło się!). Wspaniały układ urbanistyczny miasta – z parkami, obwodnicami i szerokimi alejami obsadzonymi drzewami – zaprojektował architekt Aleksander Tamannian w latach 20. i 30. XX wieku dla dwustutysięcznej populacji. Obecnie widać niestety, że trochę budynków jest zaniedbanych a chaos i kryzys lat 90, odcisnął swe piętno na Erywaniu. W pierwszej połowie tego dziesięciolecia przerwy w dostawach prądu i bieżącej wody były na porządku dziennym. Armeńskie obiekty na liście UNESCO Armenia może poszczycić się aż 6 obiektami umieszczonymi na liście UNESCO Monastyr Geghard jest jednym z nich Eczmiadzyn kolejnym Armenia może poszczycić się aż sześcioma obiektami umieszczonymi przez UNESCO na jego liście dziedzictwa. Mnie do tej pory udało się dotrzeć do monastyru Geghard, Eczmiadzynu, oraz ruin katedry Zwartnoc. Nie byłem jeszcze w klasztorze Hachpat i klasztorze Sanachin. Największe wrażenie zrobił na mnie Geghard oraz Eczmiadzyn. Wizyta właściwie we wszystkich tych miejscach wydaje się absolutnie obowiązkowa podczas zwiedzania Armenii. Miejsca spoza listy UNESCO, jakie chcę ujrzeć i opisać kolejnym razem to: Tatew i kolejka linowa do tego klasztoru, Zorac Karer (armeński Stonehenge), Giumri (drugie co do wielkości miasto kraju), monastyry kanionu Debed (dwa wymienione wcześniej są na tej liście) oraz być może Górski Karabach. Kraj jest dużo mnie poznany i opisany, niż Gruzja a moją ambicją jest, aby tu na blogu był poznany i przedstawiony, jak nigdzie indziej w internecie. Przed Wami jeszcze pakiet najważniejszych informacji praktycznych, filmik, panoramy oraz galeria zdjęć. Armenia — najważniejsze informacje praktyczne Do Armenii możemy dolecieć bezpośrednio z Polski połączeniami naszego narodowego przewoźnika PLL LOT. Ceny kilka razy do roku można upolować już od 500 zł w obie strony. Jednak fora internetowe oraz inne blogi narzekają, na podobno ciągłe, opóźnienia samolotów latających na trasie z Warszawy do Erywania; Inny, znacznie tańszy i nie aż tak bardzo dłuższy sposób, to przylot do Gruzji (np. do Kutaisi) i dalsza podróż drogą lądową. Bardzo przydatny jest nocny pociąg firmiennyj Tbilisi-Erywań-Tbilisi. Ja w ten sposób przybyłem do kraju dwukrotnie. Polecam szarpnięcie się na bilet w coupe (przedziale z 4 miejscami sypialnymi), ponieważ płackarta była traumatycznym doświadczeniem. Więcej na temat tego pociągu przeczytacie w naszym wpisie transport i komunikacja w Gruzji. Ponadto kursują marszrutki z Tbilisi z dworca Ortaczala oraz ze stacji kolejowej przez stację metra Avlabari (o i Cena to 30-35 GEL (45-52 zł). Po Armenii dość łatwo można poruszać się marszrutkami. Kolej jest znacznie mniej użyteczna i właściwie jedynym miejscem, gdzie za pomocą drogi żelaznej dotrzemy, jest Giumri. Problemem może być odnalezienie w Erywaniu miejsc odjazdu busików w poszczególne rejony kraju. Jednak wszystkie najważniejsze atrakcje Armenii, zlokalizowane w bliższej i dalszej okolicy serca państwa udało nam się zwiedzić na własną rękę. Na temat podróżowania w ten sposób oraz połączeń międzynarodowych z/do Armenii poczytacie w naszym opracowaniu transport i komunikacja w Armenii. Północ kraju oraz okolice stolicy są bardzo łatwo dostępne transportem publicznym. Gorzej jest z armeńskim, dalekim południem. Tutaj nasza podróż będzie wymagała dokładnego zaplanowania; Ceny w Armenii oraz koszty pobytu zwiedzając kraj, są nadal dość niskie i porównywalne z Gruzją. Kraj będzie przez nas odczuwany jako tani. Niektóre rzeczy i kategorie wydatków podróżnych będą na podobnym poziomie cen jak w Polsce (zakwaterowanie, zakupy w sklepach), inne nieznacznie lub sporo tańsze (jedzenie w restauracjach i transport publiczny). Szczegółowy poradnik ceny w Armenii także dla siebie i dla Was przygotowaliśmy; Armenia to kraj w naszym odczuciu absolutnie bezpieczny, nieskażony jeszcze masową turystyką. Ludzie są życzliwi i mimo wielkich trudności życia dnia codziennego, bardzo chętni do pomocy odwiedzającym ich ziemię oraz ciekawi nas. Gościnność jest podobna lub nawet większa niż u północnego sąsiada. Autostop łapie się błyskawicznie. Podstawowa znajomość języka rosyjskiego wydaje się niezbędna. Wprawdzie można w Erywaniu dogadać się z młodymi ludźmi po angielsku, jednak to rosyjski tak w całym byłym ZSRR, pełni rolę języka międzynarodowego; Najlepszym okresem, aby kraj odwiedzić w moim odczuciu jest maj, czerwiec oraz wrzesień i październik. Celowo pomijam lipiec oraz sierpień, ponieważ końcem tego pierwszego miesiąca doświadczaliśmy, sięgających 40 stopni w cieniu, upałów. Takie temperatury bardzo utrudniają zwiedzanie, nie mówiąc już o podróżowaniu marszrutkami czy wspinaczkach górskich. Zima jest mroźna i surowa znacznie bardziej niż w Gruzji. W maju zdarzają się jeszcze nawalne deszcze, natomiast wczesną jesienią pogoda podobno jest stabilniejsza. Przekonam się o tym już w początku października; Jeżeli chcemy odwiedzić Górski Karabach, musimy pamiętać o tym, że wtedy dostaniemy dożywotni zakaz wjazdu do Azerbejdżanu. Z tego powodu do Karabachu nigdy się nie udałem (a kłamstwo w azerskim wniosku wizowym, wykryte przez Azerów narazi nas na spore nieprzyjemności). Ponadto azerskie pieczątki w paszporcie sprawią, że zostaniemy dokładniej przez Ormian na granicy sprawdzeni i przepytani. Granica Armenii z Turcją i Azerbejdżanem pozostaje od lat zamknięta; Armenia, to kraj gdzie wszystkie drogi prowadzą do Erywania i stolica jest z tego powodu znakomitą bazą wypadową do poznania, nawet dość odległych od niej atrakcji. Nasz przewodnik po Erywaniu macie pod linkiem. Jeżeli nie mamy zbyt wiele czasu na Armenię lub nie wiemy jak sobie samu poradzić transportem publicznym, dobrym wyjściem jest skorzystanie z ogromnej ilości ofert wycieczek jednodniowych ze stolicy. W przypadku atrakcji na dalekim południu (Tatew i monaster Tatew) czy tych bardzo trudno dostępnych, jest to naprawdę dobre rozwiązanie; Armenia na filmie (PLAY) Armenia w panoramach (KLIK) Panorama jeziora Sewan i Sewanawanku Armenia to wspaniałe, prawie starożytne klasztory Tu duchowe serce kraju, czyli Eczmiadzyn Galeria zdjęć (KLIK) Jedem z symbolii Erywania, czyli Kaskada Widok na Erywań w maju Opera widziana z Kaskady Chrakterystyczna zabudowa stolicy Kościół św. Zorawora Jeden z armeńskich cudów z listy UNESCOI Monaster Geghard Bardzo polecam tam się udać To już nieodległa świątynia w Garni Tak wygląda w innym ujęciu Obok wspaniały wąwoż skalny Jezioro Sewan Monaster Sewanwank Klasztor wiosną wyglądał tak Armenia słynie z wiekowych kościołów Wiosna w Armenii jest przepiękna Armeński maj Klasztor Hagharcin W kolejnych ujęciach Na tle wiosennego nieba Dilidżan Stolica armeńskiej Szwajcarii Symbol Armenii Chaczkar Jeżeli podobał Ci się nasz wpis oraz Armenia a chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia naszego bloga i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂 POZNAJCIE LEPIEJ ARMENIĘ 🙂 🙂 🙂 Co jest największym faux-pas we Włoszech? Czy wypada zamówić keczup do pizzy albo wytrzeć talerz chlebem? Jak nie przepłacić we włoskim barze? Co to jest coperto i servizio? Dlaczego Włosi zapytani o drogę soczyście przeklinają? Czy każdy dottore jest faktycznie doktorem? I czemu wszyscy się tu ciągle ściskają i całują? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz w tym artykule! Jak mawiają Włosi – kiedy jesteś w Rzymie, rób jak rzymianie. Mimo że Italia to kraj bliski nam, Polakom, zarówno w sensie geograficznym, jak i emocjonalnym, to jej mieszkańcy mają różne zwyczaje i dziwactwa, które mogą śmieszyć. Czasem mogą być też kosztowne i to zarówno pod względem wizerunkowym, jak i finansowym. Warto byś na wizytę w słonecznych Włoszech był odpowiednio przygotowany. Włoskie powitanie, czyli grzeczność na co dzień i od święta Buongiorno! (wł. dzień dobry) – takim gromkim, serdecznym zawołaniem witają się Włosi. Mówią sobie dzień dobry zawsze i wszędzie. Nawet jeśli się nie znają, ale spotkają się wzrokiem, to już jest dobry powód, żeby życzyć sobie miłego dnia. Nigdy nie burczą pod nosem, wypowiadają to powitanie często i z uśmiechem na twarzy. Jeśli spotkają się kolejny raz tego samego dnia, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby znowu się pozdrowić. I często mnie pytają, dlaczego Polacy nie mówią dzień dobry. No właśnie, dlaczego? Drugim magicznym słowem jest oczywiście dziękuję – grazie. Jeśli dodamy do tego jeszcze uśmiech, to sympatię Włochów mamy zagwarantowaną. Czy widziałeś kiedyś jakie gesty towarzyszą włoskiemu powitaniu? No właśnie, panie z jednej z moich grup nie widziały. I gdy zobaczyły pierwszy raz na Piazza Citta Leonina, małym placyku koło Watykanu, sporą grupę policjantów, którzy podchodząc, witali się z pozostałymi, całując ich w oba policzki, były bardzo zaskoczone tymi „czułościami”. Włosi są bardzo wylewni i witając się, podają sobie rękę i całują w oba policzki, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Dla nich to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Niewiele też trzeba, żeby na takie serdeczne powitanie czy pożegnanie zasłużyć. Innym razem, gdy mój autokar został zatrzymany na autostradzie do rutynowej kontroli, karabinierzy zebrali wyrywkowo kilkanaście paszportów do sprawdzenia i poprosili mnie, żebym podeszła z nimi do radiowozu. Oni sobie sprawdzali dokumenty i cały czas rozmawiali ze mną – takie tam pogaduchy o życiu. Po skończonej kontroli oddali mi paszporty, odprowadzili do autokaru i… wycałowali na pożegnanie! Po powrocie do autobusu wszyscy byli bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się, że owi policjanci wcale nie byli moimi dobrymi znajomymi. Obserwowanie Włochów, ich zwyczajów, poznawanie ich filozofii życia to wielka przyjemność i prawdziwa radość. Poza tym od Włochów można się naprawdę wiele nauczyć, jeśli chodzi o celebrację zwykłego, codziennego życia. I to daje równie wielką satysfakcję, jak zwiedzanie zabytków i podziwianie krajobrazów. PRZY WŁOSKIM STOLE Parmezan, ketchup i chleb To będzie krótka historia o największych kulinarnych faux-pas, jakie można popełnić we Włoszech. Na co dzień bardzo otwartych i grzecznych Włochów dwie rzeczy mogą wytrącić z równowagi i na pewno nie zasłużą na wyrozumiałość. Pierwszy fatalny nietakt to rzecz powszechnie znana – nie prosi się o ketchup do pizzy. Drugi, jeszcze gorszy, dzięki któremu zostaniemy uznani za kulinarnych ignorantów to poproszenie o parmezan do dań rybnych. Wbrew pozorom i powszechnie panującej opinii, Włosi nie sypią parmezanu garściami do wszystkiego… Warto przy okazji wspomnieć, że parmezanu (sera z mleka krowiego) używa się na północy Włoch. Od Toskanii na południe powszechnie używa się pecorino, czyli sera owczego. Natomiast dopuszczalny jest zwyczaj – im dalej na południe, tym bardziej naturalny, który u nas uchodzi za nieelegancki, mianowicie można, a nawet trzeba chlebem wyczyścić talerz z sosu. Dobry sos nie powinien się zmarnować. Zwyczaj ten po włosku nazywa się fare la scarpetta, co zawsze rozśmiesza Polaków. Kiedy nie pić cappuccino? Włosi są narodem niezwykle sympatycznym, otwartym i z reguły nie obrażają się na cudzoziemców za ich dziwactwa w stylu cappuccino pite popołudniem. Picie tego rodzaju kawy do pizzy czy obiadu już im się za bardzo w głowie nie mieści i może zostać skwitowane co najmniej jakimś grymasem, wyrażającym brak aprobaty. Cappuccino jest kawą słodką ze względu na mleko i zdecydowanie śniadaniową. W klapkach przy kolacji? Jedzenie jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu każdego Włocha. Moja przyjaciółka, rodowita Włoszka z matki Toskanki i ojca Sycylijczyka, mawia, że najważniejszym czasownikiem w języku włoskim jest mangiare – jeść. I coś jest na rzeczy, bo jedzenie, zwłaszcza kolacji, jest właściwie codziennym rytuałem dla całej rodziny. Włosi nie umawiają się „na kawę”, na długie pogaduchy, spotkanie z przyjaciółmi i znajomymi, oni umawiają się na wspólną kolację w restauracji. Kolacja jest ważna. I ta jedzona w domu z rodziną, i ta jedzona ze znajomymi w restauracji, dlatego nie do pomyślenia dla Włochów jest zasiadanie do stołu w niedbałym stroju. W ich pojęciu jest nim też ubiór sportowy czy plażowy, w tym klapki basenowe, nawet latem na wakacjach. Dla Włochów kolory szary, czarny, granatowy są bardzo eleganckie, dlatego w tych kolorach występują również na ślubach. Czy każdy Włoch jest doktorem? Ciekawym zwyczajem, do którego zawsze zachęcam moich turystów, a który dobrze wpływa na trawienie, jest wieczorny spacer po kolacji. Zbigniew Herbert, pisząc esej o Sienie, swoim ukochanym włoskim mieście, opisał tę wieczorną passeggiatę. Napisał, że przy okazji następuje „weryfikacja dyplomów”, bo zewsząd słychać: dobry wieczór panie doktorze, panie profesorze, panie inżynierze, panie mecenasie itd. To jeszcze jedna cecha Włochów – uwielbiają tytuły. Jeśli chcą komuś okazać szacunek, to będą go tytułować dottore nawet wtedy, gdy nie jest lekarzem ani nie posiada stopnia naukowego. WPADKI JĘZYKOWE Na szczęście nie da się ich popełnić zbyt wiele, ale dobrze mieć ich świadomość. Na pewno warto zwrócić uwagę na poprawną wymowę nazw potraw, bo można znaleźć się w niezręcznej sytuacji. Jedna z nich może się wydarzyć, gdy zamiast makaronu penne (pióra, słowo pisane przez dwa „n”, które musi wybrzmieć tak, jak w naszym słowie wanna czy Anna) zamówimy pene. Słowo to, wymówione przez jedno „n” diametralnie zmienia znaczenie. Penne to pióra, a pene to… penis. Gdyby z kolei zdarzyła się taka sytuacja, że ktoś w Twojej obecności zapyta Włocha o drogę, nie zdziw się i nie oburzaj, gdy usłyszysz, że ten co drugie słowo wstawia swojsko brzmiące, aczkolwiek inaczej pisane słowo curva. Ten Włoch po prostu mówi o kolejnych zakrętach, które trzeba pokonać. Gdyby któraś z pań, mająca na imię Mariola, przedstawiała się neapolitańczykom, to proszę nie zdziw się, gdy się roześmieją. Mariuola to w tamtejszym dialekcie… złodziejka. CENY WE WŁOSZECH Taniej przy barze Warto znać włoskie zwyczaje dotyczące płacenia, bo czasem można przepłacić. Musisz wiedzieć, że we włoskich barach są podwójne ceny. Nie, nie, nie dla swoich i obcych! Chodzi o to, że można kawę, herbatę czy cokolwiek innego wypić na stojąco przy barze (al banco) za normalną cenę. Można też usiąść przy stoliku, siedzieć, delektować się, podziwiać widoki, czasem posłuchać muzyki na żywo i wtedy za te same napoje zapłacimy więcej niż przy barze. Ile? To zależy głównie od tego, gdzie ten bar się znajduje. Jeśli jest to miejsce atrakcyjne, w historycznym centrum to nawet kilkakrotnie więcej niż na stojąco przy barze. Niedługo – w moim kolejnym artykule o kulturze picia kawy we Włoszech – napiszę więcej o tym zwyczaju. Coperto, servizio i napiwki we Włoszech W restauracjach nie je się na stojąco przy barze, za to może się zdarzyć, że na rachunku zobaczycie dwie pozycje, których na pewno nie zamawialiście: coperto i servizio. Coperto to opłata za nakrycie stołu, za pranie czy wymianę obrusów, mycie naczyń itd. i z reguły wynosi od 1 do 2 euro. Servizio to opłata za obsługę, ale nie ma nic wspólnego z napiwkiem, wynosi od 10 do 20 procent wartości całego rachunku. Prawda jest taka, że za takie rzeczy płacimy wszędzie na świecie, ale tylko Włosi wyszczególniają to na rachunku. Informacja, że takie opłaty są pobierane – obie, czy tylko któraś z nich i w jakiej wysokości – zawsze musi znaleźć się w menu. Na ostatniej stronie, na dole strony, małym druczkiem, ale musi być. Jest też sporo restauracji, gdzie odchodzi się od tych opłat. Zapytaj o to pilota wycieczki, z reguły jesteśmy w stanie polecić Ci miejsca, gdzie można dobrze zjeść, nie przepłacając. Napiwek, czyli la mancia jest zawsze mile widziany. Standardowo 10 procent ceny. Trochę śmiesznie to wygląda, gdy zamawiając kawę za 1 euro, Włosi zostawiają 10 centów napiwku barmanowi. W sumie, jeśli weźmie się pod uwagę, ile w ciągu dnia robi on takich kaw, ma to sens. Płacenie po rzymsku czy portugalsku? Rachunki w restauracji możesz wraz ze znajomymi regulować na sposób rzymski – pagare alla romana, czyli każdy zamawia to, na co ma ochotę, a wspólny rachunek dzielimy równo między wszystkie osoby. Można też spróbować pójść do restauracji „na sępa”- fare i portoghesi, czyli robić za Portugalczyków. Co to oznacza i skąd się wzięło? Otóż pewnego razu, w podziękowaniu za zasługi, papież urządził wielkie przyjęcie dla wszystkich Portugalczyków w Rzymie. Przyjęcie odbyło się w ogrodzie i żeby do niego wejść, wystarczyło powiedzieć, że jest się Portugalczykiem. Nic więc dziwnego, że rezolutny rzymianin skorzystał z takiej okazji. Od tamtej pory mówi się po włosku fare i portoghesi i oznacza to ni mniej, ni więcej niż załapanie się na coś za darmo. Nie polecam tego sposobu – nie zawsze się udaje, a może skończyć się wiele częściej można za to usłyszeć – ti offro io, czyli zaoferuję Ci/postawię Ci najczęściej kawę. PRZESĄDNY JAK… WŁOCH Święcone papryczki i dotyk żelaza Włosi są narodem bardzo przesądnym, zwłaszcza ci z południowej części kraju. Noszą talizmany. Takie, które znamy – czterolistna koniczyna czy podkowa, ale najczęściej jest to czerwony róg obfitości, błędnie nazywany czasem papryczką. Ten talizman wrósł tak mocno w kulturę włoskiego Mezzogiorno (mezzogiorno to po włosku południe, określenia tego używa się nie tylko w odniesieniu do pory dnia, ale również w sensie geograficznym, Mezzogiorno to południowa część Włoch), że zdarza się, że Włosi chcą go ofiarować w prezencie na komunię i w związku z tym proszą o poświęcenie przez księdza. Poza tym Włosi nie odpukują w niemalowane drewno, oni dotykają żelaza – toccare ferro, tak mówią i wykonują przy tym gest, w którym zwijają palce dłoni, zostawiając wyciągnięte tylko dwa – wskazujący i najmniejszy – i tymi rogami dotykają metalu. Pecha przynosi im liczba 17, bo zapisana cyframi łacińskimi XVII, tworzy anagram słowa vixi, co po łacinie oznacza żyłem. Skrzyżowanie „pod czarnym kotem” Czarne koty przebiegające drogę, czy siedzące na drodze, przynoszą oczywiście pecha nie tylko u nas, ale również we Włoszech. I to jak! Parę lat temu byłam świadkiem, gdy na Awentynie, w samym sercu Rzymu, na skrzyżowaniu via Capua i via Santa Sabina polegiwało sobie chyba z dziesięć idealnie czarnych kotów, jeden tylko miał piękną białą muszkę. Samochody chcące skręcić w via Santa Sabina, zatrzymywały się i zawracały. Zapytałam starszego, bardzo eleganckiego pana, który też przystanął i przyglądał się tym manewrom, o co tu chodzi. Pan powiedział, że tam jest zakaz skrętu, ale rzymianie (z właściwym wszystkim Włochom, swobodnym podejściem do przepisów o ruchu drogowym) i tak tam jeździli, bo było krócej. Mieszkańcy przyhołubili więc czarne koty, które – jak widać – były zdecydowanie skuteczniejsze niż dzwonienie po policję czy awantury. Odganianie pecha po włosku Wyobraź sobie sytuację, gdy ulicą Neapolu, czy innego miasta na południu Włoch, przechodzi kondukt pogrzebowy, na widok którego mężczyźni zaczynają chwytać się za przyrodzenie. Oczywiście każdy za swoje 😊. Nie ma w tym nic obraźliwego ani zdrożnego. To jeden z wielu sposobów, jakimi Włosi odpędzają pecha, nieszczęście. Od razu odpowiadam – kobiety w takiej sytuacji nabożnie się żegnają. WAŻNA I POWAŻNA „DOBRA RADA” PILOTA Włochy to kraj, w którym Kościół Katolicki od zawsze należał do największych mecenasów sztuki. To do kościołów zamawiano obrazy i rzeźby wielkich mistrzów i do dziś te dzieła właśnie tam można oglądać. Same budowle zazwyczaj też są arcydziełami architektury. To wszystko nie zmienia faktu, że kościoły, nawet te, w których płaci się za zwiedzanie, są przede wszystkim miejscami kultu. Bardzo rygorystycznie przestrzega się we Włoszech odpowiedniego stroju przy wejściu do świątyń. Ochrona może nawet nie wpuścić Cię do środka. Zasada jest bardzo prosta, ramiona i kolana mają być zakryte. O ile panie mogą zakryć ramiona chustą, o tyle panowie muszą mieć koszulę czy koszulkę z krótkim rękawem. Pamiętaj więc o zapakowaniu do walizek odpowiedniego stroju, który pozwoli Ci – bez niepotrzebnych nerwów – zwiedzić naprawdę piękne miejsca. Choć kolejny rok dopiero się rozpoczął, wiele osób już planuje wiosenny i letni wypoczynek. W 2018 roku Turcja odzyskała zaufanie turystów i mocną pozycję na rynku, więc prawdopodobnie wielu z nas również w 2019 spędzi swoje wymarzone wakacje właśnie tam. Czy wyjeżdżając do Turcji wiecie jednak, jakie są tam zwyczaje? Co wypada, a czego nie wypada? Na podstawie moich tureckich doświadczeń wybrałam pięć zachowań, których zdecydowanie powinniśmy w tym kraju unikać. 1. Publiczne okazywanie sobie namiętności Trzymanie się za ręce i całowanie na ulicy? W Polsce rzecz normalna, w Turcji niekoniecznie. W sprawach damsko-męskich trzeba w tym kraju zachować pewną powściągliwość, przynajmniej jeśli chodzi o widok publiczny. I nie chodzi tu o jakiś wyimaginowany islamski nakaz- wymaga tego po prostu elementarna kultura. Oczywiście w kurortach inaczej się na to patrzy, bo miejscowi nastawieni są na zysk z turystów, więc nawet przy ich bardzo swobodnym zachowaniu nie będą robić afery, ale na ulicy przeciętnego tureckiego miasta obściskiwanie się i całowanie jest dowodem wyjątkowo złego wychowania. Przy okazji- odradzam też uśmiechanie się do osób płci przeciwnej lub patrzenie im w oczy. W naszym rozumieniu może to być nic nie znaczący grzecznościowy gest, ale w Turcji takie zachowanie przyjmowane jest za zachętę do nawiązania bliższego kontaktu. 2. Wydmuchiwanie nosa Ten punkt był dla mnie wielkim zdziwieniem i niestety sama nie uniknęłam tutaj faux pas. W Turcji mianowicie publiczne wysmarkanie się jest dowodem wyjątkowego chamstwa. To gest przynajmniej tak samo niegrzeczny, jak u nas publiczne splunięcie. Wydmuchanie nosa np. przy stole w restauracji, nawet jeśli będzie bardzo dyskretne, ściągnie na nas oburzone spojrzenia Turków. Więc jeśli macie pecha i dopadnie Was katar, wydmuchiwanie nosa zostawiajcie na czas wizyty w toalecie. Bardzo dyskretnie trzeba się również obchodzić z wykałaczką, co prawda nie jest ona obłożona całkowitym kulturowym banem, ale w razie konieczności użycia upewnijcie się, że robicie to naprawdę subtelnie. 3. Ubiór Wbrew stereotypom, Turcja nie jest krajem ortodoksyjnie islamskim i na ogół nikt nie będzie zwracał uwagi na to, w co jesteśmy ubrani (pisałam o tym TUTAJ). Jest tu jednak kilka wyjątków. Niestosowny ubiór, czyli spódnice/spodnie nie sięgające kolan, bluzki nie zakrywające ramion, wyzywające dekolty, topy odkrywające brzuch, na pewno uniemożliwi nam wizytę w meczecie, niechętnie będą też na nas patrzeć w urzędach czy środkach komunikacji. Przy wizycie w meczecie obowiązkowe jest także zdjęcie obuwia oraz w przypadku kobiet nakrycie głowy chustą. 4. Robienie zdjęć Wiadomo, że turysta ma to do siebie, że chce jak najlepiej udokumentować swój wyjazd. Robimy więc dziesiątki fotek, uwieczniając pogodę, zabytki, siebie na ich tle... Pamiętajmy o tym, że w Turcji są dwie kategorie osób, którym absolutnie zdjęć robić nie powinniśmy. Są to po pierwsze wszelkiego rodzaju funkcjonariusze mundurowi (policjanci, wojskowi, żandarmi), którzy z zasady zdjęć nie lubią (szczególnie, gdy są akurat w trakcie czynności służbowych) i mogą spowodować kłopoty. Po drugie portretowych zdjęć nie robi się muzułmańskim kobietom w hidżabach lub burkach- chyba, że wyrażą na to zgodę. Szczególnie w małych miejscowościach koniecznie trzeba o tym pamiętać, bo możemy narazić się na nieprzyjemności ze strony lokalnej społeczności. 5. Stosowanie europejskich kanonów uprzejmości Czy wiecie, że przepuszczenie kobiety w drzwiach w Turcji uznane może zostać za brak męskości i zachowanie typowe dla tchórza? Tutaj inaczej pojmuje się role w społeczeństwie! Kobieta jest istotą delikatną, więc mężczyzna ma za zadanie ją chronić, a zatem szarmancki pan pójdzie przodem, aby utorować drogę i sprawdzić, czy za drzwiami nie czyha niebezpieczeństwo. W wielu kręgach dowodem złego wychowania jest też podawanie ręki kobiecie podczas przywitania, bo jest to spoufalanie się i naruszenie jej strefy osobistej, zarezerwowanej tylko dla rodziny. Mało tego, postawienie jej na równi z mężczyznami jest dla niej ujmą, bo świadczy o tym, że nie doceniamy wyjątkowości kobiecej natury. Warto mieć na uwadze te zasady, gdy podczas wyjazdu do Turcji mamy do czynienia z ludnością lokalną. Mam nadzieję, że tych kilka informacji przyda się Wam podczas najbliższego wyjazdu do Turcji. A może już tam byliście i macie jeszcze inne podpowiedzi? Koniecznie dajcie znać!