Karabin kosztuje 150-350 zł, mundur polowy 10-20 zł, czołg T-72, po który ustawiały się kolejki 90 – 120 tys. zł, a Mig 21 od 25 do 75 tys. zł. - W tej chwili AMW nie ma już w swojej Pewne problemy jednak pozostaną. Amunicja dla Krabów i Raków będzie z Polski. Pewne problemy jednak pozostaną. Raki dostaną również nowoczesną amunicję precyzyjnego rażenia. Fot. HSW. O tym, że udział polskiego przemysłu obronnego w modernizacji sił zbrojnych powinien być jak największy, słyszymy od lat. Dotyczy to zwłaszcza Był drugim, po szwedzkim Stridsvagn 103, na świecie seryjnie produkowanym czołgiem wyposażonym w turbinę gazową. Pierwszy egzemplarz zjechał z linii montażowej w 1976 roku. T-80 produkowany jest nadal w zakładach w Omsku w Rosji. Czołg jest konstrukcją opartą na czołgu T-64 (bez użycia jako projektu bazowego czołgu T-72). PMC - Amunicja pistoletowa Bronze .45 ACP 230 gr / 14.9 g FMJ - 45A. 114,00 PLN 102,50 PLN / 50 szt. Najniższa cena z 30 dni: 2,15 PLN. GGG - Amunicja karabinowa .308 Win. GPX11 147 gr / 9.5 g FMJ. 80,00 PLN Najniższa cena z 30 dni72,00 PLN / 20 szt. Umowy ramowe, podpisane w lipcu, przewidują łącznie dostawę 1000 czołgów i 672 haubic. Dodajmy, że pierwotnie komunikowano zakup jedynie 48 K9A1, a pozostałe miały być w wersji K9PL. Wartość całego "programu koreańskiego", jak bywają określane zakupy K2/K2PL, K9/K9PL oraz 48 myśliwców FA-50 będzie niemal na pewno Zachęcamy do publikowania opinii w dedykowanym wątku na forum. Wkrótce opublikujemy dalsze wiadomości na ten temat. Bądźcie czujni! Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zagrać w wersję 9.16, zapraszamy do udziału w teście publicznym, ponieważ oprócz funkcji odzyskiwania, czeka na Was jeszcze wiele innych atrakcji. Amunicja artyleryjska kosztuje zbyt wiele ze względu na przeciążenia które musi wytrzymać i precyzję wykonania. Do tego Ramjet zmniejsza objętość użyteczną pocisku. Przyspieszacze rakietowe nie są aż TAK drogie. Kilogram stałego paliwa rakietowego kosztuje 5 dolarów, TNT to 10 dolarów na kg. Podstawowym uzbrojeniem czołgu stała się armata kalibru 88 z lufą o długości 71 kalibrów (aż o 15 kalibrów więcej niż w wypadku czołgu Tiger I). Wraz z przekonstruowaniem jej w stosunku do poprzednika pozwoliło to uzyskanie skutecznej donośności na poziomie ponad 3 km i bardzo wysokiej celności, także w wypadku prowadzenia Powstanie czołgów stanowiło realizację starożytnej koncepcji, zapewnienia żołnierzom mobilnej ochrony i siły rażenia. Silnik spalinowy, płyta pancerna i gąsienice były kluczowymi innowacjami prowadzącymi do ich zbudowania. Natomiast określenie "czołg" zostało po raz pierwszy zastosowane w 1915 r. dla zmylenia wroga. Miało ono miejsce w odniesieniu do brytyjskich "okrętów Czołg T-62 opracowano pod koniec lat 50. XX wieku jako następcę czołgów T-54 / T-55. Pomimo zbliżonego wyglądu T-62 nie jest wersją rozwojową czołgu T-55 (został opracowany w innym biurze konstrukcyjnym). T-62 był pierwszym czołgiem podstawowym uzbrojonym w armatę gładkolufową . Produkcję czołgów T-62 rozpoczęto w ZSRR na HL7mD5. Ten tekst przeczytasz w 4 minuty Ministerstwo Obrony Narodowej zapłaci ok. 240 mln zł za pociski do czołgów Leopard. Problem w tym, że kupi amunicję, która prawdopodobnie nie jest w stanie przebić czołowych pancerzy wielu rosyjskich czołgów Podpisanie kontraktu miało specjalną oprawę. 12 listopada (4 dni przed pierwszą turą wyborów samorządowych) w Radomiu dokument sygnowali Waldemar Skowron, prezes zarządu producenta amunicji Mesko SA, oraz płk Adam Duda, zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia. W uroczystości uczestniczyli związana z miastem premier Ewa Kopacz oraz wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. 13 tys. pocisków podkalibrowych ma zostać dostarczone do końca 2017 r. Dodatkowo jeden z zakładów Mesko – fabryka w Pionkach – dostanie z budżetu ponad 40 mln zł na modernizację. Na spotkaniu Kopacz mówiła, że potrzebna była również „decyzja finansowa”. – Ta decyzja finansowa to ponad 44 mln zł zainwestowane w modernizację fabryki, w realizację i postawienie nowych ciągów produkcyjnych, które pozwolą produkować tam nie tylko nowej jakości proch, ale również łuski do nabojów – cytowała słowa premier Polska Agencja Prasowa. O tej inwestycji Ewa Kopacz wspominała również w piątek na zakończenie kampanii wyborczej w Radomiu. Zamówienie było przeprowadzone w trybie zamkniętym ze względu na ochronę podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa – oznacza to tyle, że Mesko nie miało żadnej konkurencji. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Przejdź do strony głównej Około 300 wystawców weźmie udział w XXIX Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. Światowe koncerny militarne będą prezentować najnowsze uzbrojenie od 7 do 10 września. Atrakcją tegorocznej wystawy ma być amerykański czołg M1A2 Abrams. Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce podkreślił, że udział w wydarzeniu zadeklarowało około 300 wystawców. "To dwa razy więcej w porównaniu do ubiegłorocznej imprezy" - powiedział PAP prezes kieleckiego ośrodka wystawienniczego. "W tym roku będzie duża eskpozycja Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Udział w Targach zadeklarowało także 25 firm ze Stanów Zjednoczonych"- poinformował Mochoń. SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY Kosmos użytkowy, czyli jak Polska chce robić pozaziemskie interesy Czechy mają zapełnione magazyny gazu w 80 procentach Po wyjeździe ukraińskich pracowników firmy podnoszą pensje i myślą o Filipińczykach KOMENTARZE (1) Do artykułu: Czołg M1A2 Abrams jedną z atrakcji Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego Polska armia zamówiła w 2016 roku 1300 piorunów za prawie miliard złotych. Starsze, udoskonalone wersje przeciwlotniczych zestawów o nazwie Grom trafiły przed laty do Indonezji, potem w wojnie z Rosją broniły Gruzji, a ostatnio uzbroiły Litwę i zostały zamówione w celach studyjnych przez USA. To skromny wynik eksportu, mający konsekwencje dla jedynego w kraju centrum produkcji broni precyzyjnej. Zdaniem ekspertów wyhamowanie rozwojowego impetu stanie się zagrożeniem dla przyszłości rakietowego gniazda gromów i piorunów, czyli skarżyskiego Meska, warszawskiego Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowego Telesystem-Mesko i ośmiu innych stołecznych ośrodków badawczych zaangażowanych w produkcję. Już teraz ośrodek ratuje się innymi zleceniami, by zwiększyć szansę na utrzymanie unikatowego zespołu. Zestaw rakietowy z Mesko trafi do armii. Obroni nas Piorun, następca Gromów Justyna Mosoń, dyrektor komunikacji i marketingu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, tłumaczy, że determinacji w eksportowaniu piorunów nie ma, „bo wersja rozwojowa gromów, tj. zestaw Piorun, w pierwszej kolejności dostarczana jest Siłom Zbrojnym RP, które są właścicielem praw i dokumentacji technicznej". Mosoń przypomina też, że nasz kraj jest sygnatariuszem porozumienia z Wassenaar ws. kontroli eksportu broni konwencjonalnej oraz dóbr i technologii podwójnego zastosowania. Jej zdaniem należy je stosować zwłaszcza do eksportu naramiennych wyrzutni pocisków przeciwlotniczych, a to ogranicza liczbę krajów, do których mogą być one eksportowane. – Pragniemy jednak nadmienić, że kilka krajów wyraziło zainteresowanie tymi rozwiązaniami. Jednak ze względu na podpisane porozumienia oraz tajemnicę handlową nie możemy ujawnić, z kim prowadzimy rozmowy na temat sprzedaży ww. systemów – dodaje Mosoń. Wielkie marzenie o średnim czołgu Janusz Noga, szef Telesystemu, mówi wprost: – Mesko produkuje dziś kilkadziesiąt zestawów przenośnej broni przeciwlotniczej i rakietowej amunicji, a mogłoby, czyniąc niezbędne inwestycje, zwiększyć produkcję nawet dziesięciokrotnie. Obawiamy się, że linie technologiczne trzeba będzie wyhamować lub co gorsza zatrzymać z powodu braku kontraktów. A raz rozproszonego, budowanego latami potencjału ośrodka, zwłaszcza specjalistycznych zespołów badawczych o niszowych kwalifikacjach i niekwestionowanych osiągnięciach, nie udałoby się potem odtworzyć – ostrzega szef Telesystemu. Gniazdo polskich piorunów traci impet Jedyna produkowana w kraju broń precyzyjna po ostatnich surowych testach poligonowych, wymuszonych techniczną wpadką producenta, potwierdziła z naddatkiem swoje walory. – Wyniki prób w wielu parametrach przekroczyły wymagania wojska, a trafienia naprowadzanych na źródło ciepła (silnik) statku powietrznego pocisków odpalanych z przenośnych wyrzutni były perfekcyjne – entuzjazmuje się Maksymilian Dura, ekspert militarny portalu Defence-24. Zdaniem Dury specjalistom z podwarszawskiego centrum badawczo-rozwojowego Telesystem Mesko udało się poprawić dotychczasowe dokonania producentów amerykańskich stingerów czy rosyjskich igieł. – Dzięki temu to my robimy teraz najlepsze na świecie, miniaturowe fotodiody: czujniki detekcji źródeł promieniowania podczerwonego, odporne na termiczne pułapki i niepodatne na zakłócenia – twierdzi analityk. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Superradary, kraby, pioruny i gromy Zastawy Grom i ich następcy – manpadsy Piorun (man-portable air-defence system – lekki rakietowy system przeciwlotniczy) – w planach sił zbrojnych powinny być w bezpośrednim starciu postrachem wrogich samolotów, śmigłowców i operatorów nieprzyjacielskich dronów. Nic dziwnego, że kolejna partia broni została zakontraktowana przez armię. Producent nie ujawnia, ile kosztuje jeden precyzyjny piorun. Cena rakiety Grom, poprzednika obecnych pocisków, przekracza w eksportowej ofercie 100 tys. dol. (dla porównania, jej odpowiednik, – amerykański stinger – kosztuje ok. 250 tys. dol. za sztukę). Mimo oczywistych zalet nowej broni armia z zamawianiem drogich piorunów miała problem: po wykryciu usterki spowodowanej błędem w montażu kontrakt znalazł się na wirażu. Niejasna przyszłość Na szczęście od strony technicznej znów wszystko wraca do normy. Realnym zagrożeniem dla przyszłości polskiej broni precyzyjnej są obecnie raczej niejasne perspektywy rakietowego gniazda gromów i piorunów. Dokończenie obecnych zamówień i brak następnych nieuchronnie wyhamuje rozwojowy impet unikatowego rakietowego centrum – zwracają uwagę skarżyskie Mesko, warszawskie Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowe Telesystem-Mesko i osiem innych stołecznych ośrodków badawczych zaangażowanych w produkcję (główny producent kontraktuje wyspecjalizowane usługi). Już teraz ośrodek ratuje się zleceniami, które zwiększają szansę na utrzymanie zespołu. Janusz Noga, szef Telesystemu, mówi wprost: – Mesko produkuje dziś kilkadziesiąt zestawów przenośnej broni przeciwlotniczej i rakietowej amunicji, a mogłaby, czyniąc niezbędne inwestycje, zwiększyć produkcję nawet dziesięciokrotnie. Obawiamy się, że linie technologiczne, które niedawno z nieskrywanym podziwem komplementowali przedstawiciele izraelskiego rakietowego Rafaela, trzeba będzie wyhamować lub co gorsza zatrzymać z powodu braku zamówień. A raz rozproszonego, budowanego latami potencjału ośrodka, zwłaszcza specjalistycznych zespołów badawczych o niszowych kwalifikacjach i niekwestionowanych osiągnięciach, nie uda się potem odtworzyć – obawia się Janusz Noga. Mizerny eksport Maksowi Durze i innym ekspertom rynku zbrojeniowego trudno zrozumieć np., dlaczego promocja i zagraniczny marketing polskiej broni światowego formatu kuleje, a eksport gromów, które potwierdziły swą skuteczność na wojnie w Gruzji, jest wciąż symboliczny. Wieki minęły, od kiedy Polska sprzedawała do Indonezji zestawy przeciwlotnicze Aster (zautomatyzowane wyrzutnie gromów zintegrowane z systemami elektronicznej obserwacji i kierowania ogniem). Używane są tam do osłony rafinerii i ważnych obiektów w kraju. W wojnie z Rosją gromy z sukcesem wypróbowali Gruzini. Po tych doświadczeniach polskie manpadsy w podrasowanej wersji „plus" zamówiła armia litewska. 120 zestawów zakontraktowała też w celach poznawczych US Army. Rakietowe wyzwania Wśród wielu pytań intrygujące jest zwłaszcza jedno: dlaczego zaawansowana przeciwlotnicza broń, której technologię produkcji opanowało tylko kilka czołowych krajów (z Chinami, Rosją i USA na czele), nie jest polskim hitem eksportowym? – Łatwo zrzucić winę na nieudolny marketing w państwowej zbrojeniówce, bo rzeczywiście wskutek ciągłej karuzeli kadrowej w PGZ jest on w stanie pogrzebać eksportowe szanse najlepszych hitowych polskich produktów – mówi Tomasz Dmitruk, ekspert fachowego pisma „Nowa Technika Wojskowa". Zwraca uwagę na obiektywne przeszkody w upowszechnianiu wrażliwych technologii obronnych. Czasem najcenniejszych rozwiązań nie udostępnia się za granicę, by nie trafiły w niepowołane ręce. Justyna Mosoń, dyrektor komunikacji i marketingu PGZ, przypomina, że Polska jest sygnatariuszem porozumienia z Wassenaar ws. kontroli eksportu broni konwencjonalnej oraz dóbr i technologii podwójnego zastosowania. – Konieczność stosowania zapisów tego porozumienia w szczegółowy sposób odnosi się do eksportu naramiennych wyrzutni pocisków przeciwlotniczych, co w sposób naturalny ogranicza liczbę krajów, do których mogą być eksportowane – mówi Justyna Mosoń. Andrzej Kiński Redaktor naczelny pisma „Wojsko i Technika" Zestawy rakietowe Grom produkowane przez skarżyskie Mesko i badawczo-wdrożeniowy podwarszawski Telesystem zyskały sławę skutecznych „polskich stingerów" po konflikcie gruzińskim, gdy na konto zakupionej w Polsce broni zapisano kilka udokumentowanych trafień rosyjskich samolotów. Piorun, następca groma, ma zdecydowanie większy zasięg i jeszcze bardziej precyzyjne naprowadzanie. To efekt zastosowania w detektorze namierzającym cel unikalnej fotodiody o wysokiej czułości i zapalników zbliżeniowych. Niektóre parametry głęboko zmodernizowanych piorunów wskazują, że budujemy w kraju przeciwlotniczy oręż lepszy od amerykańskich legendarnych stingerów i rosyjskich przenośnych manpadsów z rodziny Igła.